We wtorek pojechałem do babci na ferie. Było bardzo dużo śniegu. Wraz z moją siostrą Olą poszedłem do lasu, nie widziałem żadnego zwierzęcia, ale daliśmy ptakom kawałek kiełbaski. Bawiłem się z pieskiem, który nazywa się Amor. Bawiłem się z koleżanką, która ma na imię Weronika, byłem trochę podziębiony, więc na dwór mogłem wychodzić tylko na 30 minut. Na naszym domku z drewna wisiały małe sopelki. U babci Ewy widziałem dużo ptaków, bawiłem się z kuzynką i "uciekliśmy" z domu do ogródka. W ostatni dzień ferii tata zrobił kulig, przyczepił do samochodu sanki i ruszyliśmy po drodze leśnej. Widziałem ślady zajęcy, ale nie miałem przy sobie aparatu, na końcu kuligu utknęliśmy na oblodzonej leśnej drodze. Ja z moją kuzynką i siostrą wołaliśmy o pomoc, potem ktoś przyszedł i pomógł nam wyjechać.To była największa przygoda tego kuligu. Dawno nie było tak zimno - temperatura spadła do -20 stopni.
 |
| kulig Świąteczny |
 |
Ostra jazda
|
 |
małe drzewko na podwórku mich dziadków
|
 |
las z ośnieżoną polaną
|
 |
| las |
 |
ośnieżony płot moich dziadków
|
 |
sople lodu.
|